poniedziałek, 2 grudnia 2013

Zwarte Piet i jego tajemnica

Zwarte Piet, po polsku Czarny Piotruś, stanowi element długiej tradycji dotyczącej jednego z ulubionych niderlandzkich świąt, jakim jest Sinterklaas. Mikołajki obchodzone są w każdym katolickim kraju, jednak w okolicach końca listopada/początku grudnia, to właśnie w stronę Holandii zwracają się wszystkie oczy, a uszy nastawiają się na wyłapywanie argumentów w corocznej dyskusji na temat istnienia uwielbianego przez dzieci pomocnika Świętego Mikołaja. Kim właściwie jest Czarny Piotruś i skąd to całe zamieszanie wokół jego osoby?




W okresie przedmikołajkowym na holenderskich ulicach pojawiają się radosne postaci wysmarowane czarną pastą z jaskrawoczerwonymi ustami, w wielkich perukach afro, niecodziennie przyodziane w kolorowe stroje przypominające te, jakie nosiło się w siedemnastym wieku. I nie jest to dla nikogo zjawisko dziwne –  może poza zagranicznymi turystami lub świeżo przybyłymi imigrantami. Wesoła, choć nieco trochę niepokojąca twarz pojawia się na każdym kroku – na plakatach, w sklepowych witrynach, telewizyjnych reklamach, czy też na opakowaniach produktów spożywczych. Gromady Zwarte Pietów na ulicach witają się z dziećmi i rozdają im słodycze oraz małe prezenty. Wszystko wygląda sielankowo i radośnie – przynajmniej dla najmłodszych, bo dorośli rozpoczynają w tym czasie od lat trwające dyskusje na temat wesołych postaci.

Osoba Czarnego Piotrusia wzbudza oburzenie głównie w krajach zachodnich, tych, które w swojej historii posiadają  niesławną  kolonialną przeszłość. Dla ich przedstawicieli stanowi to  jawne przywoływanie amerykańskiego dziewiętnastowiecznego zjawiska, jakim było Blackface (czarna twarz) formy teatralnego makijażu, propagandy rasistowskich stereotypów, wyśmiewających niewolników, przedstawicieli czarnoskórej społeczności. Karykaturalne przedstawienia przerwane zostały dopiero w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku i wciąż pozostają żywe w pamięci zachodnich obywateli. Uważają oni, że postać Zwarte Pieta jest reminiscencją tych okrytych hańbą i niesławą obrazów, przez co wiążą tradycję pomocników Mikołaja z karykaturyzacją oraz propagowaniem i rozprzestrzenianiem praktyk rasistowskich.

Co Zwarte Piet może mieć na swoją obronę? Tak naprawdę niewiele – historia jego początków pozostaje niejasna. Postać głównego bohatera Mikołajek – Sinterklaasa wywodzi się od historycznego biskupa Miry, Świętego Mikołaja. Według legendy ocalił on miasteczko przed śmiercią głodową, wskrzesił trójkę dzieci, a dziewczętom z biednych rodzin zapewniał godziwy posag. Kiedy został Świętym przynoszącym grzecznym dzieciom podarki, początkowo pracował sam. Jego tajemniczy pomocnik pojawił się dopiero w początkach dziewiętnastego wieku. A kim był? Wersje są różne.

Niektórzy twierdzą, że Piet był etiopskim chłopcem o imieniu Petrus, którego Święty wykupił i oswobodził z niewoli, a ten z wdzięczności pozostał przy Mikołaju jako jego pomocnik. Inni twierdzą, że postać ta zawdzięcza swój kolor skóry przechodzeniu przez liczne kominy, by pozostawić dzieciom prezenty (nikt przecież nie oczekuje, że dostojny Święty sam tarza się w sadzy!). Kolejne wyjaśnienie ma podłoże trochę bardziej związane z wydarzeniami historycznymi: w niderlandzkiej tradycji Sinterklaas przybywa z całą świtą na parowcu płynącym z Hiszpanii, a dawno temu tamtejsze tereny zamieszkiwane były przez Maurów, ludność arabskiego pochodzenia, o ciemniejszym jednak kolorze skóry niż ich przodkowie. Co więcej, w literaturze dziecięcej Zwarte Piet występuje zamiennie ze słowem Maur, którym straszono małe dzieci, gdy były niegrzeczne (dodać jeszcze można, że Hiszpania nigdy się Holendrom dobrze nie kojarzyła ze względu na długą i dość krwawą historię).

Niezależnie od rodzaju wyjaśnienia dyskusje o postaci Zwarte Pieta powracają co roku jak bumerang wraz z pytaniem, czy wciąż jest dla niego miejsce w multikulturalnym holenderskim społeczeństwie.
Dzieci jednak, dla których de facto to święto jest przeznaczone, nie widzą w tym nic niewłaściwego, darząc psotliwego, kolorowego pomocnika Mikołaja szczerym uczuciem i przywiązaniem.

Tradycja w końcu – rzecz święta! 

tekst: Anna Soroko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz